Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

kumentów — a wszystko pilne. Pani Wawrowa świece wyda, trzeba nocą przysiedzieć.
Sykstus zmilczał.
— Cóżeś tam asindziej słyszał? — spytał mecenas.
— Nic.
— Te nie wiele. Dobranoc.
Rozmowa na tem się skończyła.
Sykstus poszedł do pani Wawrowej po świece. Tu przewidziane już było spotkanie przykre, choć ze wszystkich u mecenasa pracujących, Sykstus był u niej w największych łaskach.
Pani Wawrowa sucha była, żółta, przygarbiona, nosiła się bardzo ubogo, a głos miała przypominający nie nasmarowane koła.
Siedziała na przypiecku z kotem, gdy Sykstus wszedł, zerwała się gwałtowne. A no! przecież ci asindziej z powrotem! przecież, no! no! pan, pan, wojewodzic, kasztelanic, po balikach,