Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/95

Ta strona została skorygowana.

ło się jej wiekuistą prawdą. Nie wierzyła w konia skrzydlatego, na którym do zaczarowanego zamku, zlatywał królewicz, ale w uczucia, które było pobudką do narażenia się na niebezpieczeństwo, być zjedzonym przez straszliwego smoka.
Po tych poematach garderobowych, świat Ewuni wydawał się bardzo prozaicznym, wolała ona stokroć owe bajeczne kraje, niż te, w których żyły opasłe podsędki, ojciec Gula, pan podkomorzy, państwo Przyrowowie. Nawet młodzież, która się zjawiała w Górze, w porównaniu z Kleomirami wyśnionemi, wydawała się jej prozaiczną. Ewunia nie rozpaczała, że się na świecie Bożym coś podobnego do jej marzeń znaleźć nie może, ale dotąd nie spotkała jeszcze nic, coby na młodem serduszku uczyniło wrażenie.
Nasłuchawszy się więc o miłości statecznej, gotowej do ofiiar, walczącej