miało minę nowożytną, pańską, zaczęto coś, niedokończono i porzucono.
W ganku czekała Jejmość — ale gdzież była sławiona jej piękność, której dotąd jeszcze wyrzec się nie myślała!! Niestety! jedne jeszcze tylko oczy pana Pawła taką ją mogły widzieć jaką niegdyś była; inni widzieli tylko otyłą, słuszną, białą, świeżą ale rozlaną kobietę, której drobna twarzyczka, skutkiem gwałtownych uczuć zapewne, dziwnie się zmięła i powykręcała. Oczy miały sinawe obwódki, rumieniec zakrawał na trąd, włosy porzadziały, a resztę wdzięków ledwie sznury gorseta w przyzwoitej mierze utrzymać mogły. Minka jej mówiła wyraźnie, że była w domu absolutną panią. Obok siedziała córka jedynaczka, rozpieszczone i popsute dziecko, już podobno piętnastoletnia (jeśli nie więcej) z wyciągniętemi nóżkami, z zawróconą główką, ziewająca, stękająca i znudzona. Matka troskliwie się ku swemu robaczkowi raz wraz zwracając, patrzała tylko, by jej nawet muszka nie przeleciała nad czołem.
Dziewczę to nie było piękne, ale w myśli rodziców nie przypuszczano nawet, by idealnie cudną i urodliwą nie była; — świeże jednak, powabne młodością, podobać się mogło. Ale nie była to piękność matki — rysy miała pospolite, zeszpecone skrzywieniem, pieszczotami i jakimś humorkiem złym, który potrzebowała pokazywać. Panna Pawłówna miała imie... zapominam, że naprzód wytłómaczyć muszę, jak się jej dostało, przyszła na świat w sam dzień imienia ojca, na Ś. Piotr i Paweł; matka była cierpiąca, dziecię słabe bardzo, chrzest więc odbył się pośpiesznie, bez porady pani Julji, i nikt nie uważał jakie imię dał ksiądz nowo-narodzonemu dziecięciu. Proboszcz po staremu od Piotra nazwał ją Petronellą. Gdy matka wyzdrowiała, niesłychanie się tem zmartwiła, bo marzyła dla niej o pięknem, wyszukanem, niepospolitem imieniu, a Piotrusia wydała jej się nazwą stosowniejszą garderobianie, nie przyszłej dziedziczce Horoszek. Nieśmiejąc zmieniać patrona, przerobiła sobie Petronellę
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.