Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.



TOM II.
I.

Ażeby się puścić w drogę ku Rohoży, jak zamierzał pan Paweł, potrzeba było bardzo pilnego interesu lub wielkiego przywiązania. Paweł ani jednego ani drugiego nie miał na głowie ni w sercu; postanowił jednak skierować swą podróż do Zrębów, pana Piotra Zawilskiego (jednego ze stryjów swoich) na Rohoży, dla zobaczenia się z siostrą i pomiarkowania ze stanu majątkowego Żmury, o łatwości z jaką mu przyjdzie układać się z nim, jeśliby spadek po Kasztelanicu pewniejszym się okazał. Coraz bowiem silniej rozwijała się w nim ta myśl spekulowania na dziedzictwie po stryju i posiądzenia go w znacznej części, jeżeli nie w całości... Myśl tak podżegana chciwością gdy raz w swe szpony chwyci serce człowieka, nie łatwo mu się z nich wydrzeć; opiera się jej długo zawstydzony, w końcu ulega bezsilny. Tak było z panem Pawłem, którego pierwsze z bratem i siostrą układy pomyślne, do dalszych tego rodzaju zaprawiły próbek.
Miljony kasztelanica ponętnie przed oczyma jego się przesuwały, a wśród marzeń o nich, niekiedy tylko straszna postać Sobockiego z piórem za uchem, ogryzającego paznogcie i gwałtownie dopominającego się swej schedy, dreszczem go przejmowała. Wszyscy mu się zdawali do układów łatwi, prócz tego ubóstwem i rozpustą rozdrażnionego człowieka, który gotów był po trupach iść do pieniędzy, aby je jutro najbrudniej przetrwonić.