Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

uprzejmi. Po chwili i pani Piotrowa przyszła się do nich przyłączyć, a przy niej rozmowa nie zmieniła toku i wiła się bitym szlakiem ogólników, po których połowa ludzi wygodnie się przechadzać lubi.
Gospodyni miała w tem cel pospieszając w pomoc mężowi — obdarzona wielkiem uczuciem, pragnęła zawsze w obec krewnych mężowskich pokazać się szczerze dla nich przyjazną, bo w istocie taką być chciała, a oziębłością najmniejszą obawiała się przykrość zrobić mężowi.
Pan Paweł, obsypany grzecznościami bez liku, cały tak wieczór przesiedział dosyć zmęczony, uśmiechając się choć nudy go wyciągały na torturach, starając się utrzymać na wysokości rodziny pana Piotra, nie rozumiejąc prawie co w koło niego mówiono, obawiając się strzelić jakiego bąka, pół słówkiem i minami wykręcając od wszelkiego stanowczego wyrokowania.
Szczęściem, udało mu się wyjść z tego obronną ręką, choć niepospolicie znużył się wysiłkiem, i gdy przyszedł do pięknych pokojów, które mu troskliwa Marja wyznaczyć kazała, rzucił się na łóżko jak po najcięższej pańszczyźnie. Dano mu na wieczór Obrazy Chodźki, spytawszy czy ma co czytać; wziął je niby chętnie, żeby okazać że czytuje, ale przyszedłszy do siebie, rzucił o stół, ani myśląc dotknąć, patrząc tylko osowiałym wzrokiem, jakby się pytał: Co u licha w książce być może?
Nazajutrz rano, jak kwiat rosą obmyty, świeży i orzeźwiony spoczynkiem, wszedł do niego stryj, z laską, która mu już towarzyszyła po całem gospodarstwie, i z serdeczną troskliwością począł go dopytywać jak się ma, jak spał, czy mu było wygodnie itp.
Pan Paweł na wszelki nieprzewidziany wypadek zrobił sobie ból głowy, wyrachowawszy, że go ten w wielu rzeczach będzie mógł wymówić, a bał się całego długiego dnia, który miał przed sobą, sądząc, że po szlachecku przyjdzie mu siedzieć ćwieczkiem na kanapie od poranku do nocy. Pan Bóg go skarał za niepotrzebne kłamstwo, bo wpadłszy w dom poczciwych