Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

była rzeczą zupełnie od religii oddzielną — westchnął jednak dla akompaniamentu i zmilkł.
Pan Piotr wstał.
— A zatem, zatrzymuję cię Pawle — u nas porządek dnia taki: o dwunastej się schodzimy wszyscy, potem o pół do drugiej obiad; po obiedzie wraca każdy do siebie, lub ma do wyboru przechadzkę, konia, billard, książkę, zajęcie jakie sobie obierze.... do herbaty. Od herbaty bowiem są cały wieczór razem do wieczerzy i rozejścia. Zatem wolny jesteś do południa... Chodź po ogrodzie, każ sobie podać konia, zaprządz, co ci się podoba, wszystko na twoje rozkazy, a jeśliby cię nazbyt głowa bolała, dysponuj żeby ci tu obiad przynieśli i nie wychodź. — Teraz spocznij, przyślę ci kilka książek do wyboru.
Po wyjściu pana Piotra, Paweł pozostał chwilę, nieumiejąc sobie zdać sprawy dokładnej z tego co słyszał. Z rozporządzenia dnia dosyć był rad, ale z interwallami nie wiedział co zrobić, bo czytać nie mógł.
— Licho mi nadało tu na trzy dni zostać! — mówił w duchu, — to ciężka przeprawa! czem ci ludzie żyją! Jakby tu dłużej posiedzieć przyszło, przysięgam Bogu żebym zdechł.
O godzinie obiedniej Staś przybiegł po pana Pawła, a ten na wypadek wszelki zawsze jeszcze z bolem głowy wszedł do salonu gdzie go uprzejmie, z użaleniem nad chorobą, przywitała pani Piotrowa, usiłując mu okazać jak pragnęła żeby mu w ich domu co najlepiej i najzdrowiej było; powitały panienki, które z powołania, jak wszystkie polki, będąc lekarkami, starały się namówić jedna na rumianek, druga na ocet, trzecia na wodę. Pan Paweł, którego głowa była zupełnie wolna, ale żołądek dopominał się posiłku po przejażdżce, był w wielkim kłopocie, bo i przy obiedzie poczciwi krewni zbyt go pilnowali, tak że głodny wstał od stołu i doprawdy już poczynał chwytać się za głowę.
Panny rozbiegły się do roboty, do gry. Staś także poszedł do swoich koni, a pani Piotrowa usiadłszy z