Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

jakie mu Bóg wyznaczył. Myślisz, że w innych stanach niema żądzy, niema chuci i niepokoju jak u nas? mylisz się — każdy chce więcej, a do prawdziwego szczęścia wyżej potrzeba tylko patrzeć umysłem, a sercem niżej, by siebie najnieszczęśliwszym nie nazywać.
Pani Hieronimowa, przejęta czcią dla odwagi i charakteru męża, oszuszała łzy i szła ze swojej strony pracować, wspierana i wyręczana przez piękną Zosię, która główką i ręką wyprzedzała rodziców, chcąc im ulżyć ciężaru, o którym więcej słyszała, niżeli go doświadczyła. Młodość nierychło poczuwa chłód życia, bo żyje ciepłem które w sobie nosi.
Wszystko jeszcze uśmiechało się Zosi, która lichego dworku rodziców byłaby za pałac nie zamieniła. Od dziecka ona pojęła położenie swoje, ukochała je, i ochotnie poświęciła się na ofiarę rodzicom, postanawiając żyć dla nich, im służyć i nigdy o sobie nie myśleć. Proste to było ale anielskiej dobroci dziewczę, bo z piersi matki, z ust ojca wyssała naukę miłości i ofiary. Bóg też ją napiętnował wdziękiem i powagą nad lata; nieraz już pani Pawłowa, patrząc na nią i na swoją Petrę, rozżarzała się potajemnym gniewem, widząc jak przy prostocie jej i wdzięku gasła wychowanka wymownej panny Hiacynthy, skrzywiona, kwaśna i zepsuta zawcześnie.
W cichym dworku Zosia była matką, sługą, siostrą, poradą i pomocnikiem — wszystkiem czego niedostawało rodzicom, i jedną tylko, ostatnią chwilę wieczorną miała na modlitwę, której dusza jej pragnęła jak pokarmu, bez której więdła jak jej podobne kwiatki bez rosy poranku.
Kochali ją państwo Hieronimostwo jak pierworodne swe dziecię, ale poczciwa Zosia zawsze dowody łaski, uczucia, przywiązania zlewała na rodzeństwo, niechcąc innej nagrody dla siebie prócz uczucia, jakie w nią wlewało spełnienie tajnej swej myśli.
Od dwóch prawie tygodni bawił we dworku Hieronimostwa stary Dziadunio, a raz tylko poszedł do pań-