mu dadzą jeść! Idźże, idź! Oczewiście omylili się i niewiedząc co zrobić, zostali; ale nas posądzić że my w takiej chałupie mieszkamy, to także taktu nie dowodzi!
— Istotnie, to coś myślą niedoścignionego — dodała żywo panna Hiacyntha — Panu pozostaje naprawić ten błąd, to uchybienie — i iść prosić pod swój gościnny dach; my tu resztę tymczasem przygotujemy.
I pospieszyła po kadzidło, którem salon zapowietrzyć czuła się w obowiązku. Paweł porwał za czapkę i przez płoty, przełazy, rowy, dalej na prost do dworku.
Wszedł gdy pan Piotr i Staś zajadali kluski ze słoniną, które stały na stole; ujrzał to i uśmiech tryumfu wykwitł na ustach jego. A! a! u niego robiono właśnie bitą śmietankę, w którą panna Hiacyntha tyle włożyła karuku, że ją wykrochmaliła jak kołnierzyk, i trzymała się sztywna jak autorka tego arcydzieła.
— A! stryja dobrodzieja!
— Jak się masz Pawełku! jak się masz! Otóż jestem, widzisz; słowny, nieprawda?
— Ale czemuż stryj dobrodziej nie łaskaw do mnie?
— Poczekajno, przyjdzie kolej i na ciebie!
— Bo tu — dodał pan Paweł — u brata i ciasnota, i dzieci....
— Ale bardzo mi będzie dobrze — rzekł pan Piotr — wyśmienicie; jużeśmy się urządzili.... a jutro, jeśli pozwolisz, zapraszamy się na objadek do ciebie.
Tu był sęk: wypadało prosić Dziadunia razem, Hieronimostwo oboje i t. d., a pan Paweł nie miał w tym względzie wyraźnej od żony instrukcji — załatał się więc uśmiechem i powitaniami gorącemi, pomyślawszy że z zaprosinami Julji dla reszty towarzystwa przyjść może i później.
— Siadajże bracie — rzekł Hieronim.
— Doprawdy — odezwał się nalegając Paweł — gdyby stryj był łaskaw główną kwaterę u mnie sobie obrać.... w obszerniejszym domu.... byłoby lepiej. Żona moja już wszystko przygotowała....
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.