Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

wał pan Hieronim z pewnem niedowierzaniem — boćby się to wszyscy cisnęli...
Radab dusza do raju, ta hrichi ne puskajut,[1] Zapewne! ale nie bardzo kto wie o tym funduszu... to rzecz sekretna, zakryta, utajona — cicho szepnął Dziadunio. — Są tam i warunki różne, ale to wszystko w ręku pana Piotra, a jemu w to graj że waszych chłopców zabierze! Głowę sobie łamał, żeby jakich uczciwych znaleźć dzieciaków.
Oboje rodzice, jakby razem jedną wzruszeni myślą, rzucili się ku panu Piotrowi, chcąc mu upaść do nóg; matka miała łzy w oczach, ojciec drżał cały, ale stryj powstał żywo i uchylił się.
— O! tylko mi proszę nie dziękować — rzekł broniąc się — niema za co! Po wakacjach przyślę i jak swoich zabiorę chłopców. Jam rad żem sobie ich znalazł, bo mi właśnie potrzeba było poczciwych i pilnych, a takiemi dzieci wasze być muszą. Więc chwała Bogu, i bez żadnych próżnych wdzięczności; to Puciatów nie moje, niema za co dziękować.... zmiłujcie się!
Chcieli jednak Hieronimostwo uściskać poczciwego pana Piotra, — ale ten zagadał ich czem innem.
— Jedziemy tedy — rzekł — wszyscy a wszyscy do Strumienia... przypadają właśnie urodziny Kasztelanica i w skutek umowy z całą familją, chcemy w ten dzień dać mu dowód pamięci i zbliżyć się do niego. Będziewy wszyscy u niego; może stary wzruszy się tym dowodem pamięci, może się zmiękczy i rozczuli, może kto z nas lepiej mu do serca przypadnie i potrafi dla niego zastąpić faworytów... Paweł z nami także, a ty panie Hieronimie?
— Ja? — rzekł skłopotany widocznie wieśniak — ja, kochany stryju... a jaż tam po co?
— Ho! a po co my wszyscy? przypomnieć mu się.

— Żona moja była niedawno w Strumieniu; powiem szczerze stryjowi, nie lubię tłumnych zgromadzeń, zna-

  1. Radaby dusza do raju, ale grzechy nie puszczają.