Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.

zem potrafił skupić w grono, wiążąc ich to zapytaniami, to odpowiedzią i czarując doskonale odegraną uprzejmością, której przymusu i nieszczerości nic nie zdradzało.
Zaraz za nim wniesiono wykwintne śniadanie i zastawiono niem stoły, a Kasztelanic w koło tac ustawiwszy swych gości, dopiero mrugnął by mu jego zwykłe podano przysmaki i na boku zasiadł oddzielnie, w obawie żeby go kto nie odjadł.
Najporządniej w świecie ułatwił się, obyczajem codziennym, oczyścił tacę i talerzyki, po czem skinął i drzwi do sali jadalnej otworzyły się na oścież. Termiński, w białych rękawiczkach, z serwetą na ręku, oznajmił głosem poważnym: — Dano do stołu.....
Widok sali obiadowej i zastawy stołów był wspaniały, choć nie w ten sposób wytworny jak dzisiaj; wszystko tu jeszcze wiek XVIII. przypominało, ale uderzało przepychem, na który nikt tak szeroko ust i oczów chciwych nie otworzył jak Sobocki, nie mogący pojąć tak wielkiego zbytku, tak dla siebie nowych bogactw.
Stół zastawiony był w podkowę i cały pokryty przepysznemi srebrami, które wyobrażały bóstwa Olimpu, ulubione ostatnim latom XVIII. wieku. Bogowie trzymali naczynia porcelanowe i szklanne, oprawne w srebro, unosząc w nich kwiaty, owoce, desery i przyprawy. Rzęd tych figur srebrnych gęsto ustawionych, przeplatanych długim szeregiem niesłychanie pięknych figurynek z saskiej porcelany, opierał się na leżących środkiem obrusa taflach źwierciadlanych, oprawnych w srebro, w których odbijały się kształtne postacie, zieloność, owoce ułożone umiejętnie w koszach i błyszczące kryształy.
Bufet w końcu sali wystąpił także z całym wytworem swoim, jaśniejąc ogromem sreber okazałych. Na środku, naczynie do kawy wyobrażało Atlasa unoszącego świat na ramionach. Na umyślnych mahoniowych kółkach stała tu także wielka srebrna beczka, ze złoconemi obręczami, jakby zaręczając, że się napoju