Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Anielę — oboje z ukosa mierzą się oczyma, tak urządzając, by nawzajem oczów swych nie spotykali. Wzrok czarnych oczów panny Anieli pada na chłopca, śledczy, wzgardliwy, mściwy niemal; wejrzenie Jasia leci ku niej szybko, równie badające ale niespokojne. W pierwszym znać chęć zemsty i gniew stłumiony; w drugim widać obawę i pragnienie odgadnienia najtajniejszych myśli. Rotmistrz nie mówi słowa, je tylko ogromnie i ani widzi co się koło niego dzieje; pan Samuel z przyzwoitą aktowi posiłku powagą, ale bez zajadłości spożywa zdrowo co Bóg dał; Aniela nic prawie nie bierze w usta; Jasiek udaje że je, roztargniony; Hieronimowej biednej oczy na wierzch po zupie wychodzą i wodą popija tak ją pali, ale się biedna uśmiecha i stara dla wszystkich być miłą.
Kasztelanic zamierzoną porcję zjadłszy, nalewa wino, przeglądając się talerzom gości. Z jednej butelki nalał sobie, panu Samuelowi i zaproponował zatknąwszy ją już korkiem sąsiadce, ale ta usunęła kieliszek — drugą podał ku rotmistrzowi, Jasiowi i rządcy.
— Wiem, że panowie wolicie lekki maślacz nad wytrawniejsze wina — rzekł w sposobie objaśnienia.
— O! ja wolę, odparł ekswojskowy, choć mina wcale tego nie potwierdzała.
— Nalejże go sobie — z uśmiechem rzekł gospodarz. Jaśka głowa boli, niech lepiej nic nie pije. Pan Bulwa wiem że nie odmówi kieliszka.
Bulwa wstał, wyprostował się i ukłonił bardzo nisko; usta jego już miały wybełkotać zwykłą Jaśnie panu odpowiedź — wedle rozkazu — ale się pomiarkował, że ją już raz dosyć nieszczęśliwie zastosował i wstrzymał się.
— A panna Aniela? — zapytał kasztelanic.
— Ale proszęż mi dać pokój, — syknęła straszliwie kobieta, cicho, szybko i z gniewem, obwijając się w swój płaszczyk i zasuwając w głąb krzesła, jakby się ukryć żądała. — Ja nic nie piję! Wszak nie pierwszy dzień jesteśmy z sobą — szczególną ma pan pasję dokuczać!
— A! pani nic nie pije! niech i tak będzie, prócz wody,