Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.

może najlepszym dowodem, że cały cel jego życia na wypieszczeniu ciała polegał... Było to stare, nadzwyczaj obszerne łoże, niskie, wiszące na pasach, które wytężyć lub opuścić było można lekkiem palca pociśnieniem; obszerny pawilon okrywał je do koła. Nie wielki stoliczek pod niem ukryty mieścił wodę i czego tylko mógł w nocy zażądać. Lampka za umbrelką paliła się w nogach, a dzwonka pas z kółkiem oszytem w sukno, ukryty był w posłaniu tak, że trąceniem nogi leżący mógł przywołać służbę. Ułożenie i kształty poduszek były budową ściśle obrachowaną i bardzo misterną; pokrycie wreszcie z kilku oddzielnych składające się kap i kołder, tak urządzono, żeby je leżący mógł łatwo zastosować do stopnia ciepła, jakiego potrzebował. W głębi, w ścianie przy której stało łoże, długie, na pozór niepotrzebne, mieściło się źwierciadło.
Gdy stary utonął w puchu, a z pod kołder tylko blado-żółta głowa jego, straszliwa znużeniem, z obwisłą wargą, na wierzch się wydobyła, Termiński otuliwszy go, wyszedł, i prawie w tejże chwili, drzwiami od swoich pokojów, wsunęła się na palcach Panna Aniela.
Rysy jej nie okazywały ani znużenia, ani wstrętu, ani żadnego silniejszego uczucia, tylko jakiś smutek przybrany po nich się rozlewał; strój miała na sobie wieczorny, wolny, obszerny, lekki, pokrywający zręczną jej kibić; głowa była odkryta i we włosy ubrana. Śmiało i bez wahania, wprost zbliżyła się do łóżka starca, którego oczy zabłysły, i usiadła na niem, milcząca.
— A! musisz pan być okrutnie zmęczony — zaczęła po chwili dobierając także najłagodniejszego głosu — nie potrzeba panu czego?
— Nic, nic Anielusiu, tylko trochę się odegrzać patrząc na ciebie, popieścić z tobą... to mnie ukołysze i uśpi. — To mówiąc tak okropnie uśmiechnął się, wyciągając swą białą rękę zimną i suchą, ku Anieli, że ta, gdyby nie siła jaką miała nad sobą, byłaby się cofnęła z przestrachu i obrzydzenia... Uśmiech zmuszony nagrodził ruch jej mimowolny, którego sta-