Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/353

Ta strona została uwierzytelniona.

Obejrzał się, dobył zegarka i brew mu się zmarszczyła.
— Godziny zmieszane — rzekł — porządek wywrócony! co to będzie! co to będzie! jak te dni przebyć w takim zamęcie! Wiele to się życia wyszafuje na to!
Gdy Kasztelanic duma tak, dręczy się i dzwoni chcąc kogo dowołać, Jaś pogląda od oficyn na zamieszanie które wywołał; spodziewał się trochę tych skutków, ale nie sądził żeby tak szybko nastąpić miały. Wieść o wyjeździe Anieli i Termińskiego zastała go nieprzygotowanym, ale duchem zerwał się z łóżka, i pchnął posłańca do Sobockiego, oznajmując mu, by nie czekając więcej, przysyłał na wieczór Puślikowskiego i panią Tryze. Bulwa, który z wykrzyków i przekleństw obojga odjeżdżających domyślił się kto tej kaszy nawarzył, chcąc sobie zaskarbić łaski nowego faworyta, pobiegł natychmiast do oficyny.
Ukazanie się jego w biednej izdebce Jasia, w której dotąd noga jego nie postała, miało wielkie dla niego znaczenie. Rządzca, trochę skłopotany tem, że się nigdy nie domyślał wziętości jaką miał Jaś otrzymać, i nie zaskarbił sobie zawcześnie jego względów, pokorą i posłuszeństwem postanowił spłacić swoją omyłkę.
— Przyszedłem się spytać — odezwał się zmieszany i uniżony — czy pan co nie rozkaże?
— Ja? — rzekł Jaś — ja?
— Bo to ja zawsze — pospiesznie podchwycił Bulwa — zawsze wyglądałem chwili żeby być panu użytecznym; ale wiadomo jaka to była niewola z Termińskim. — Chwała Bogu żeśmy się go pozbyli!
Jaś się uśmiechnął.
— Ja tu — rzekł pokornie — nic nie mam do rozkazania, panie Bulwo; jeden Kasztelanic stryj, rozporządza. Trzeba jego rozkazy spełniać, i nic więcej.
— Ale może by co?
— Nie, nic, nic — odparł Jaś.
— Pan widzę nie ma we mnie ufności?