Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/361

Ta strona została skorygowana.

— A godzi się to panie bracie! a godzi się to?
— Co? co?
— Co? ślicznych się dowiaduję rzeczy, za prawdę! Mógłżem się tego po Wasindzieju spodziewać?
— Ale cóż jest, u Boga?
— Co jest? Jam was przyjął i przytulił, a wy przeciwko mnie spiski knujecie, familję gromadzicie, chcecie wziąć w kuratelę, żeby majątek zagarnąć! Któż jeśli nie Waćpan, panie bracie przez Hieronimowę spędzaliście całą familję, żeby o mnie starcu radzić i obsadzić mnie stróżami? alboż nie? Zaprzeczcie kiedy możecie?
Pan Samuel wzruszył lekko ramionami.
— Nie zapieram się co prawda! ale nie tak to było jak mówicie, panie bracie.
— Jak było nie wchodzę, dość że było — przerwał Kasztelanic. Chodzi wam o spadek po mnie: wiedźcie, że z niego nie dostaniecie pruszynki!
— O tem dawnośmy wiedzieli — odparł Samuel z pokorą — nie nowina, panie bracie; ale pozwólcie mi się oczyścić z potwarzy rzuconej na mnie; przez kogo, niewiem, choć się domyślam.
— Nazywacie to potwarzą?
— Nie było w tym kroku nic ci uwłaczającego.
— Tak! tylko stróżów mi chcieliście dodać, i opanować starca....
— Pozwól, kiedyśmy na tę drażliwą materję wpadli, panie bracie — odezwał się Samuel — niech ci całą prawdę powiem....
— Żadnej prawdy nie potrzebuję od Waszeci, panie bracie.
— Jak chcecie....
— Proszę tylko, żebym był wolny od szpiegostwa w domu, od znanych mi uczuć familji, która nie o dobru mojem myśli ale o majątku....
— Tak! doskonały powód pozbycia się mnie! — rzekł Samuel — niech i tak będzie, pójdziemy ja i syn dziś jeszcze.... zostaniesz sam jak chcesz; ale pamiętaj-