Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/363

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale ja bym go stłukł na gorżkie jabłko!
— I popełniłbyś nierozsądny występek — przerwał ojciec. Wszystko dobrze zważywszy jest to największa przysługa jaką nam mógł synowczyk wyrządzić; dość mamy tego z powszednim chlebem codziennie połykanego upokorzenia. Mnie tylko miłość ojcowska gotowa na ofiary, ciebie niesłychana obojętność mogły w tem piekle utrzymać. Dość na Boga! więcej ubogich żyje na świecie, a żyją jakoś! I nam Bóg dopomoże!
To mówiąc, pan Samuel wszedł z Rotmistrzem do zajmowanej przez siebie izdebki i począł natychmiast pakować węzełek swój nie wielki, rozkazawszy synowi podobnie się przygotować.
Widać że śledzono ich kroki, gdyż Bulwa przysłał z zapytaniem kiedy rozkażą dać sobie konie. Ale pan Samuel odpowiedział, że żadnych koni nie potrzebuje i nie chce.
W pół godziny po rozmowie z Kasztelanicem, Jaś z za węgła domu, nie ukazując się sam, widział starego stryja, który z Rotmistrzem pieszo do najbliższej wsi odchodził, nie obejrzawszy się nawet na czarny dwór Strumieński. Postrzegł to i Kasztelanic przez okno swego pokoju, uśmiechnął się, ale przykro mu się widać zrobiło, bo zawołać kazał Bulwę i natychmiast wysłał konie, które kijem odpędził Rotmistrz.
Tak tedy Jaś, pan placu, sam na sam pozostał z Szambelanem. Puślikowski acz uczciwy człowiek, a może dla tego właśnie że poczciwy, był mu posłusznym i wiernym; pani Tryze trzymała go zalotnością na więzach, ale nie przypuszczała do zbytniej poufałości.
Z nią Jaś radby był spędzać dnie całe, ale zręcznie odprawiany, odchodził z coraz większą namiętnością. Inna dla Kasztelanica, wobec którego wyraźnie przybierała jak najprzyzwoitszą postawę i mowę, śmiała i kapryśna z Jasiem, niepojęta dla nikogo, kobieta ta poczęła wkrótce po swojem przybyciu zawiadywać całym domem. Umiała przemówić do każdego, ująć, nastraszyć, przymilić się, wybadać i wcieliwszy się szybko