Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/399

Ta strona została uwierzytelniona.

rji, ona się obawiała piękniejszej towarzyszki, coby ich wdzięki zgasiła. Przedewszystkiem matka lękała się wprowadzić do domu kuzynki, coby mogła odwrócić młodzież ku sobie mimowolnie, chociażby nie była zalotną.
To jedno wstrzymywało ją tylko od zażądania Zosi. Pan Piotr także kilką swojemi uwagami dał jej nieco do myślenia. Ale Staś pracował po cichu, a że sam wyjeżdżał za granicę i nie mógł być posądzony żeby to uczynił dla zbliżenia jej do siebie, gorliwiej jeszcze siostry podbudzał i dokazał tego, że w końcu pani Piotrowa z Józią, Marją i Hortenzją, postanowiła pojechać do Hieronimostwa.
Nie chcę opisywać szczegółowie tych odwiedzin, które państwa Pawłów oboje omal nie przyprawiły o żółtaczkę; była wprawdzie pani Piotrowa i u nich chwilowo, z ceremonialną wizytą po obiedzie, ale dowiedziawszy się, że dni kilka bawi u Hieronimów, i że Zosię bierze, tylko że nie poszaleli z zazdrości. Zosia podobała się niezmiernie prostotą swoją matce Stasia, dla niej i jej córek był to typ nieznany, prześliczny, coś w sobie anielskiego mający.
Piękność nawet Zosi, która w oczach uprzedzonej matki, nie tak się wielką zdała jak ją opisywano, nie stanęła na przeszkodzie projektom poddanym przez Stasia. Hieronimostwo ani się spodziewali nic podobnego, gdy trzeciego dnia chodząc po małym ogródku, pani Piotrowa powiedziała jej, że ma do niej wielką prośbę. Zdziwiło to Konstancję, a serce jej zabiło żywo, gdy się dowiedziała o co chodzi. Łzy zakręciły się jej w oczach, wdzięczność przeszyła duszę, ale sama nie wiedziała co postanowić i odwołała się do męża.
Panny tymczasem buntowały Zosię jak mogły, ale tu szło im ciężko, dzika trochę dziecina co nie miała w życiu przyjaciółki, której Petra dumna nigdy nie oddała ukłonu nawet, nie odważyła się w początku przystać do tych ślicznych kuzynek, które ją tak wabiły do siebie. Gdy się dowiedziała o projekcie, za-