Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/402

Ta strona została uwierzytelniona.

nasza Petra tak się nie podoba każdemu? bo umie swoją godność utrzymać!
Obejrzała się matka, wszyscy poklaskiwali, nawet pan Paweł dodał:
— Źle to się wszystko skończy! zobaczycie państwo! Uważałem już że Stasiek poczynał bałamucić Zosię tutaj, do reszty ją rozromansuje w Zrębach i.... nie ręczę do czego to przyjdzie! — Chrząknął. — A że się żenić nie pozwolą, to nie!
Rozmowa ciągnęła się tak długo i niemal codzień z jakiegoś powodu przypominano Hieronimostwo, żeby sobie z nich szydzić i urągać ich biedzie.
Paweł nawet na chwilę był zapomniał o Kasztelanicu i spadku oczekiwanym, zajęty powodzeniem brata, które go niemal gryzło; przypisywał on to opiece Dziadunia i niewiele się mylił.
Stary pan Antoni, któremu Paweł pierwszy oznajmił o wszystkiem, odezwał się radując wielce z umieszczenia synów Hieronima i córki; to było powodem pani Antoniowej do utrzymywania, iż zrobiono najgorzej oddając wnuki na cudze ręce. Swoim zwyczajem Antoniostwo pokłócili się o to żywo, i trwał spór tak długo, aż coś nowego dostarczyło do niego świeżego materjału.
Zosia tymczasem pojętna, potulna, zaskarbiła sobie serce wszystkich. Pan Piotr nawet, co się najtężej bronił, uprzedzony przeciwko niej, bo ją posądził mimowolnie o trochę zalotności, wkrótce tak się uczuł schwycony za serce, że aż sobie wyrzucał, iż ją niemal na równi z własnemi dziećmi kochał. Co się tycze Marji, ta zlała na nią uczucia matki, w które tak bogato uposażone było poczciwe jej serce, a panny byłyby popsuły Zośkę pieszczotami, gdyby anioła zepsuć można.
Wszystko to wszakże nie rozweselało wygnanki, która uśmiech kładła na usta jak sukienkę, żeby z nim wdzięczniej pokazać się tym, dla których czuła przywiązanie, ale w sercu chowała smutek i nieuleczoną tęsknotę za swoim domkiem, za swymi bliższymi.