Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/403

Ta strona została uwierzytelniona.

Dostatek co ją otaczał, przyjemności któremi ją rozerwać się starano, zabawy, wytchnienie po ciężkiej pracy, co tylko było nowego dla niej w Zrębach, nie przylegało do serca. Czarny chleba kawałek schwytany ukradkiem, prosta jakaś potrawa dom przypominająca, słówko czasem w rozmowie, wywoływały łzę zawsze gotową wytrysnąć z pełnego łez serca.
To życie nowe zdawało się jej obcem, nie swojem, nie naturalnem, z roskoszą byłaby się do dawnego wróciła, a każdy sen okazywał jej dworek w Horoszkach i stare jego szumiące drzewa i drobnych rozmiarów ogródek, gdzieś z daleka swe gałęzie wyciągający aż ku niej. Budziła się wzruszona, rozpłakana i przypominała, że nie jest w domu, że nierychło do swej spokojnej ukochanej zaciszy powróci.
Nauki szły z zabawą razem, żywo, łatwo; i nie dziw, Zosia chciała co prędzej pochwycić je, by z niemi nazad uciec do ojca i matki. Staś tylko kilka dni przebył w Zrębach z Zosią razem, a że mu o to szło bardzo, żeby nie dostrzeżono jego uczuć, krył się z niemi tak skrzętnie, iż baczniejsze oczy byłyby w tym przymusie obojętności dopatrzyły się przywiązania. Nareszcie opuścił dom rodzicielski z towarzyszem swym razem, wiozącym pod pachą nieodstępne rozmowy Platona, i puścił się w podróż po Europie, mającą dopełnić wstępu do życia praktycznego, a poprzedzić wnijście jego w życie samoistniejsze obowiązków i odpowiedzialności.


III.

Wróćmy się teraz do pana Samuela, któregośmy opuścili razem z Rotmistrzem wychodzącego pieszo ze Strumienia, niewiedzącego dokąd się udać, ale z silną wolą nie powrócenia już nigdy do Kasztelanica. Szedł