Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

— odezwał się śmiało do niego, wiecie co mu odpowiedział? — Mój bracie, gdybym familji chciał świadczyć, nie stałoby mi wkrótce z czego żyć — jest nas dosyć, byłoby niesprawiedliwością jednemu dać, drugiemu nie; muszę więc ograniczyć się przywiązaniem do was tylko, bo szczerze nic dla was teraz uczynić nie jestem w stanie, będąc sam na dorobku. Poczekajcie, jeśli co zbiorę, nie dla kogóż tylko dla was.
I tak go zbył. Lat temu kilkanaście jużem był mojego rotmistrza do wojska oddał — westchnął Samuel — widząc że do niczego się nie zda — aż słyszę znowu o panu Stanisławie.
Były wówczas na przedaż wielkie dobra na Wołyniu, a że o kupców było trudno, bo szlachta jakoś pieniędzy nie miała, a spędzającym nie frymarku się chciało tylko gotowizny, wystawiono je na kontraktach Kijowskich. Była to polubomirszczyzna, z rozległych dóbr tej rodziny, która je wzięła w rozbiorze ordynacji Ostrogskiego; — dobra milionowe; słyszę nagle, że pan Stanisław te dobra prawie książęce targuje, aż i kupił. Osłupiałam, nie wierzyłem zrazu; ale wkrótce przekonałem się o prawdzie, bo zaraz zjechał na wieś.
Jakem o nim posłyszał, naturalnie z attencją do starszego brata; zastałem go już na nowem gospodarstwie, tak urządzonego niemal jak Asińdźka dziś widzisz. Od tej pory nic się tu na włos nie odmieniło. Jak siadł na wsi, tak o pół minuty nie chybiając od swoich obyczajów, żyje już drugi lat dziesiątek. Nie wiem czy przez te czasy obiad się kiedy dziesięć minut przypóźnił. — Ale djable się posunął... Ledwiem go poznał pierwszy raz zobaczywszy, a od tego czasu jeszcze mimo regularnego życia, znowu zmiana wielka. Był to można powiedzieć piękny mężczyzna swego czasu — dziś mumia i dziwak niepospolity!
— No, ale serce? — spytała niespokojnie pani Hieronimowa: może się także zmieniło?
— Serce? — rzekł pan Samuel — w tym człowieku wszystko dla mnie zagadką: serce głowa, uczucia, myśli, życie, przeszłość i zamiary. Żyję z nim oto