już był wybranym przez nią, nim cudzoziemiec przypłynął. Ta zdrada, gdyż doskonale przed nim tajono miłostki, których miał się stać pokrywką, napełniła goryczą serce Kasztelanica. Odwiedli go jakoś od niemki, pojechał dalej.
Odtąd może to co widział na dworze Króla, i to czego doświadczył, napoiło go niewiarą we wszelkie uczucie; wyrzekł się miłości dla miłostek łatwych i począł żyć tylko by używać. Karty były jedyną jego zabawą, zajęciem, celem i sposobem utrzymania; reszta godzin zbywających liczyła się wszelkiemi przyjemnościami, które za pieniądze nabyć można. Chleb uberaje, kto jeho maje[1]. Ale takie życie musiało wyrodzić przesycenie, zobojętnienie na wszystko i szyderstwo ze wszystkiego; najpodlejszą stronę ludzkości, skazany był ciągle oglądać Kasztelanic. Gdzież bowiem człowiek ze wszystkiemi swemi wadami, z całą swoją słabością dobitniej się maluje, jak przy kartach, przy grze, która wywleka z niego co gdzie czarnego i smrodliwego? Co godzina też bogacąc się Kasztelanic, stawał straszniejszym sceptykiem i wkrótce świat cały zaszedł mu tą barwą brudu, która zaciągnęła jego oczy. Z zupełną obojętnością przejeżdżał z miejsca na miejsce, bo go żadne nie przywiązywało; żegnał się z ludźmi bez żalu, witał bez pociechy, a w każdej stronie, w każdym człowieku szukał tylko swojej przyjemności i korzyści.
Wlokło to się dosyć długo, tak, że gdy do kraju powrócił, już pierwszą młodość styrawszy marnie, z nałogami nabytemi i pozyskanemi skarbami, ani go widok swoich poruszył, ani uczucia dobył z zastygłego serca. Na ziemi własnej ciągnął dalej poczęte gdzie indziej życie. Czasy były po temu; grano szalenie wszędzie i gry publiczne nie zostały jeszcze zakazane, a że u nas smakuje wszystko co za granicą słychać, Kasztelanic w wielką wszedł modę. Jego wczesna starość duszy i serca wabiła młodzież co go rada była naśla-
- ↑ Chleb ubiera, kto go ma.