Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/422

Ta strona została uwierzytelniona.

tysięcy dukatów przegrawszy, wstał z innemi; zaczęto z niego żartować — milczał. Po godzinie spoczynku przy butelkach, podochoceni znowu rozpoczęli grę; Kasztelanic, którego trunek może rozmarzył i szyderstwa rozdraźniły, przeciwko prawidłom i swojemu zwyczajowi, zaraz w początku stawkę powiększył..... szczęście mu nie dopisało..... Oklask powszechny i śmiechy towarzyszyły zwycięzkiej karcie Generała..... Kasztelanic coraz bardziej się przegraną rozżarzał. Wzrok jego się zapalał, usta ściskały, ręce drżeć zaczynały od tego ognia, który wyradza walka z losem rozpaczliwa. Przy nim siedział jedyny gracz spokojny, cichy, milczący, który w ciągu wieczora ani razu się nie uśmiechnął z jego niepowodzenia. Był to staruszek żółty jak cytryna, suchy, maleńki, zapięty pod szyję czarnym frakiem, na którym błyszczały jakieś zagraniczne ordery; skurczony, wlepiony w swoje i sąsiedzkie karty, zaledwie okazywał wejrzeniem, że gra ta jakiekolwiek wrażenie na nim robiła. Od czasu jednak jak Kasztelanic przegrywać zaczął, przywiązał się szczególnie do kart i z oka ich nie spuszczał. Kilka razy, nim stawka przegrała, okazywał jakby przeczucie losu, który ją spotka i z lekka zasyczał.
Pan Stanisław podwajał stawki, szalał i stawiał ostatki. Generał W..... wygrał był już przeszło pół miljona, spoważniał bardzo i choć go męczył ten zapalczywy bój, dotrzymał placu. Wszyscy rzucili poniterki, wlepiając oczy w kupę złota na stole leżącą, która rosła ogromnie; dwaj zapaśnicy zostali przeciw sobie ostatni jedni. Staruszek ów, stawiając po dukacie, a łamiący do piętnastu i trzydziestu, powoli sobie nieprzerywając, kupkę wygranych dukatów gromadził, zdając się grać na pewno, tak niechybnie każda jego stawka wygrywała. Kilka razy obejrzał się na niego Kasztelanic, mimowolnie dostrzegł jak los co mu był przeciwny sprzyjał nieznajomemu staruszkowi i gniew go już na sąsiada porywał.
Generał najogromniejsze stawki wytrzymywał z bohaterską stałością i obojętnością największą; otaczający