duję, znoszę, czekam, patrzę, a nuż się zlituje Kasztelanic. Ale widzę to! darmo!
Gdy to mówił stary, usłyszeli obok w pokoju kamerdynera Termińskiego, klucz który zaskrzypiał w zamku, a pani Hieronimowa z przestrachem palec położyła na ustach.
— Nie wyjdziesz też Asińdźka przejść się trochę? — spytał stary wstając — tu coś parno, a jeszcze wcześnie; pochodzilibyśmy w około klombu w dziedzińcu.... ze mną starym nie ma niebezpieczeństwa po nocy spacerować.
Ze świstem i śpiewką głośną wszedł pan kamerdyner do swojego mieszkania, właśnie gdy Samuel z panią Hieronimową uciekli dalszą rozmowę prowadzić w dziedzińcu.
— Niemasz tu Asińdźka czego czekać — rzekł Samuel obejrzawszy się — siedzę ja tu lat kilka, a jeszcze mi słowa za Rotmistrzem rzec nie dał. Jakeś go widziała jednego dnia, tak będzie po wieki wieków. Chybabyś trafiła do niego przez Anielę, przez Termińskiego.... ale to....
— O! odparła kobieta z uczuciem boleści i dumy.
— A i tak nic się nie wskóra prócz upokorzenia — mówił dalej Samuel. — Życzę więc ci i radzę, powracaj do domu. Co się tyczy pana brata, niewątpliwie jest ogromnie bogaty, choć nikt nie wie dokładniej co on ma i gdzie. Lat około dwudziestu zbiera dochody; bo pomimo życia wygodnego, na które sobie nie żałuje, nie traci wszystkiego co ma. Co tylko wpłynie z intrat, ginie w jego kieszeni jak w otchłani. Co on z tem robi i co myśli zrobić, Bóg to jeden wie. Jego faworyta, panna Aniela, nie wiele od niego ma; Termiński także goły, wszystkich słyszę odsyła do testamentu i na potem..... Aniela i Termiński zęby ostrzą: broń Boże czego na niego, potrzeba żeby tu ktoś z nas był, bo okradną. Cóż mam robić, choć Bóg widzi jak mi to ciężko tak na łasce wisieć; ale dla przyszłości Rotmistrza muszę. Co tam kiedy będzie nie wiem, ale to pewna, że wam krzywdy zrobić nie damy, byle to do
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.