Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/447

Ta strona została uwierzytelniona.

i świeżo sprawione bransolety zdumionym oczom mieszkańców ubogiego dworku.
Wszystko co Julja grzecznego i pokornego powiedziała, za dobrą wzięła monetę poczciwa gosposia, ale nie Hieronim, który już do niej zrażony od dawna, tym greckim darom jedwabnych słówek wiary nie dawał; lękając się ich więcej niżeli się cieszył niemi. Zdziwiony i niespokojny, szukał w swej głowie powodu tych przymileń, kombinował nagły wyjazd Pawła z niespodziewanemi odwiedzinami bratowej i usiłował nadaremnie odgadnąć, co to wszystko znaczyło.
Nieszczęściem dla Julji traf chciał, żeby posłaniec który miał list do Hieronima, oznajmujący mu wraz z Pawłem o śmierci Kasztelanica — dopiero w drodze opatrzył się, odprawiony szybko z Horoszek, że go nie oddał. Powrócił on zaraz nazad i że nie było nikogo w sieni, komuby się on oznajmił, a szlachecki dworek podobny do jego chaty, ośmielał, wszedł do pokoju właśnie wśród najkwiecistszego rozwoju poetycznych wyrażeń panny Hiacynthy, opisującej balik wczorajszy.
To poufałe wejście wieśniaka zmieszało nie pomału gospodarstwo oboje, i uśmiech szyderski wywołało na usta matki i córki, które ukradkiem spojrzały po sobie. Hieronim pobiegł do progu.
— Czego tu chcesz? — zapytał.
— To list do was, dobrodzieju! — odezwał się posłaniec dobywając z torby i szmatek kawałek papieru.
Julja na wpół odgadując, zaczerwieniła się, ale nie straciła przytomności, ni odwagi.
Hieronim pochwycił, rozpieczętował i głośno zawołał: — Wiecie Państwo! Kasztelanic umarł.
— Co pan mówisz! umarł! Kasztelanic umarł? — powtórzyła zdziwiona niby i przelękła bratowa.
— Ale wszak był list i do Pawła... — dodał odczytując dalej pismo Hieronim.
Julji tak łatwo nie można było zmieszać lada czem; przyzwyczajona do drobnych intryżek, które ją obdarzyły szczególną przytomnością umysłu, porwała się niby zdziwiona: