— Ale to jasne jak na dłoni... Paweł w nocy poleciał; nic jużby jej nie powiedział po co i dokąd! kiedy, jak wiesz, swojej woli nie ma za trzy grosze. Ona ukryła się z wiadomością, i chcąc się niby bez interesu do nas zbliżyć, tu przyszła.
— Serce moje, posądzasz!
— Nie podejrzewam, ale widzę! to oczewiste!
— Cóżby mieli za interes nas sobie jednać teraz?
— Oczewiście, spodziewają się spadku, chcą zapewne frymarczyć zaraz i nabywać; nie wypada im będąc źle z nami, dopiero dla interesu przybyć, ułożyli więc zręcznie....
— Może ty to lepiej wiesz, mój drogi — łagodnie odpowiedziała Hieronimowa — ale co ja to ich za tak złych i przewrotnych nie mam. Są tylko trochę dumni.... I przyznam ci się — dodała po cichu — gdyby tak nam za ten spadek dali całe Horoszki! a! toby było wielkie szczęście! Ja przynajmniej tak do tego kątka przywykłam, tak mi on miły, żebym go na pałace nie zamieniła! Wystaw sobie, żebyśmy byli panami całej wioski! na miejscu gdzie nasz dworek...
— Kostusiu! Kostusiu! — przerwał jej mąż — na co te sny! na co te marzenia, z których ci się obudzić przykrzej będzie jeszcze. O! i ja nie raz sobie w duchu myślałem, gdyby mi ta wioseczka tylko, więcejbym od Boga nie żądał.... ale co to marzyć!... I mnie serce wiąże do tej chatki, do tego cichego kątka. Z całego świata Bożego wybrałbym go pewnie; posiałem go potem i pracą daremną i wspomnieniami chwil nieopłaconych naszego szczęścia.
— Mój drogi! Jam tu była szczęśliwą — odezwała się kobieta — ale ty! ty! nie! tyś się poczciwie dla mnie poświęcił. Gdyby nie ja com ci przyniosła kłopot, konieczność ciężkiej pracy, żyłbyś swobodny, bo ci dla ciebie nie wiele potrzeba. Zawsze też ubolewam — dodała wzdychając — żem posłuchała serca i nie miała odwagi ci odmówić. Ty byś był bezemnie szczęśliwy!
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/450
Ta strona została uwierzytelniona.