Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/454

Ta strona została uwierzytelniona.

próżna, nie jeden daremny frasunek, przeleciały przez ich zakłopotane głowy.
Najskromniej, najciszej i najpokorniej znajdowali się Sobocki i Jasiek, i na twarzach ich tylko jakiś niepokój widzieć się dawał. Zaraz po śmierci Kasztelanica, gdy się zajęto przygotowaniami do pogrzebu, przezorny Jaś usiłował wszelkiemi sposoby wnijść do pokojów, i nieczekając testamentu, pochwycić coby się dało na schedę swoją. Stanął mu jednak na zawadzie Puślikowski, który stróżował około domu niezmordowany, i widać przestrzeżony przez Sobockiego, a nawet Bulwa, lękający się odpowiedzialności przed resztą spadkobierców. Pomimo znajomości miejsca, posiadania klucza od pokoju tajemniczego i dwóch dni zupełnej prawie samotności w Strumieniu, Jaś nic zrobić nie mógł. Ile razy wymknął się z oficyny do dworu, znajdował tam nieodstępnego Puślikowskiego, który wartował około okien i drzwi. Próbował chłopak przez strychy dostać się do zaklętego pokoju, ale zmiarkowawszy że wdarcie się takie, zbyt widoczne zostawiłoby po sobie ślady, wyrzec się go musiał. Puślikowski, z doświadczeniem starego sługi, pozamykał co tylko było kosztowniejszego, ustanowił warty, i nawet groźbom Jasia się opierał, nie dozwalając mu nad miarę gospodarzyć. Bulwa tymczasem korzystał z pory i uwijał się na bokach, gdzie go nikt doplinować nie mógł.
Jaś za przybyciem delegowanych od sądu, pod pozorem nowego opieczętowania, chciał chociażby wpaść tylko ko zamkniętych pokojów, ale i tu Puślikowski dając sobie radę, uparł się żeby nowe przyłożono pieczęci, nie wchodząc do środka, gdyż przejrzenie i spisanie pozostałości w tej chwili do sądu nie należało. Jaś tylko nie zapomniał opieczętowania kantorka, do którego włożył testament.
Ciało nieboszczyka, już po uczynionej sekcji, która okazała wyraźne ślady apopleksji, po nabalsamowaniu, wzniesione zostało na wspaniały katafalk. Pogrzeb naturalnie miał być przepyszny i naokoło zaproszono wszystkich księży; proboszcza tylko nie było, bo wyjechał