Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

nam o sobie pomyśleć. Kasztelanic żyje jak młokos (choć ostrożnie i rachunkowo), ale ma lat pod dziewięćdziesiąt! lada moment koniec sobie może jaką niestrawnością przyspieszyć. Otaczają go chciwi, intryganci, po prostu złodzieje czychający na dobro nasze. Jaś nawet, choć nasz, boję się bardzo by się tu nie zepsuł i zamiast pracować dla rodziny, nie pracował z niemi lub sam dla siebie. Bóg wie co z tego wszystkiego wywiązać się może. Myśmy licznem rodzeństwem, wszyscy prawie ubodzy; te miliony Kasztelanica mogą być dla nas darem Opatrzności; potrzeba myśleć, by się darmo w niegodne i niewłaściwe ręce nie dostały. W tej myśli i ja tu choć z bolem serca i jak na pokucie siedzę.... ale cóż ja sam poradzę! Z dniem każdym lepiej widzę, że tu kogoś sprytniejszego potrzeba na Kasztelanica, na jego Anielę i Termińskiego i dla dozoru nad Jaśkiem. Ani ja, ani Rotmistrz na szpiegów i stróżów nie zdaliśmy się; uchowaj Boże czego, wszystko mogą zabrać obcy — bo i testament gotowi podrobić i pieniądze skraść, i Bóg wie tam jeszcze co! mnie i zgadnąć niepodobna!
Pani Hieronimowa, dla której te zwierzenia pana Samuela odkrywały rzeczy wcale niespodziane i nowe, za każdem słowem bardziej słupiała i mieszała się. Biedna, poczciwa i prosta kobieta, nie wiedziała sposobu wyjścia z tego labiryntu, którego ciemne głębie odkrywały się przed jej oczyma; głowa jej się zawracała.
— Cóż więc poczniemy? — szepnęła stojąc po długiej chwili milczenia.
— Tu, powtarzam — rzekł pan Samuel — potrzeba kogoś sprytniejszego odemnie — ja jestem prosty człowiek, stary, złamany; choćbym co widział nie zaradzę temu, bom zgryziony, znużony i z sił opadły.
— No — a Jasiek?
— Jasiek! boję się, ale mi się zdaje, że jemu już nic wierzyć nie będzie można.... On także podobno rachuje dla siebie na testament stryja.... Kto wie! na podchwycenie może użyć wszystkiego. Dzieciak ten nie