Hieronim bynajmniej trybu swojego życia nie zmienił, pozostał sobą, dając wielki przykład niezawisłości od pieniędzy. Swobodniejszy co do czasu, więcej tylko myślał, czytał i patrzał na ten świat, w którym duszą wznioślejszą upatrywał cuda piękności i mądrości Bożej. Poważany powszechnie, chwytany gdzie tylko o osądzenie pośrednicze chodziło, stał się wkrótce wyrocznią powietników i jednym z tych ludzi, bez których żadna się sprawa nie kończy, w których wierzą ci nawet, co w nic więcej wiary nie mają.
Biednej pani Hieronimowej, czy zbytek szczęścia, jak ona go nazywała, czy inne jakie przyczyny, wątłe odjęły zdrowie. Jedynem strapieniem w domu było jej cierpienie; którego jednak domyślać się musiano, bo się z niem kryła, twarzą się uśmiechając do swoich drogich, usty nigdy nie przyznając do boleści.
Potrzebaż dodać, że Staś, powróciwszy z zagranicy, ledwie dwa dni zabawił w Zrębach i do Horoszek poleciał? Ani pan Piotr ani matka nie sprzeciwiali mu się; poznanie bliższe poczciwej i ślicznej Zosi wybrało ją za synowę oddawna; jedno pokrewieństwo stawało na przeszkodzie i młodość Stasia, chociaż na to dziadunio powtarzał panu Piotrowi przysłowie: Nebojsia rano wstaty, mołodo ożenyty, kupyty chatu ukrytu, a sukniu uszytu[1].
Wstrzymano trochę to ożenienie, ale nareszcie pobłogosławiono. Zosia, jakkolwiek szalenie przywiązana do męża, rodziców opuścić nie chciała; musiano z jej posagu i pieniędzy pana Piotra kupić wioskę niedaleko Horoszek, a Stasiostwo więcej u rodziców niż u siebie bawili.
Na cóż głębiej zaglądać mamy, co się później stało? Później zawsze straszne, zawsze grozi mogiłami; nie zwracajmy na nie oczu.
Chłopcy Hieronima poszli dobrze; serce matki, rozum ojca, przykład obojga ich prowadził i rośli na lu-
- ↑ Nie obawiaj się rano wstać, młodo się ożenić, kupić chatę pokrytą, i suknię uszytą.