w nocy, spokojniuteńko życie zakończył. Wszyscy, licząc w to oględnego pana Pawła, rachowali zawsze dziadunia na jakie kilkadziesiąt, najwyżej piećdziesiąt tysięcy; testament jego i szkatułka, wskazywały w depozytach po klasztorach, w gotówce przeszło półtorakroć oszczędnością nagromadzonych. Pawłowie, którzy usilnie o pozyskanie sobie staruszka starali się, znowu o mało się nie pokłócili z zazdrości, wymawiając jedno drugiemu, że byli powodem niełaski dziadunia. Julji mąż choć delikatnie zarzucał dumę, ona Pawłowi zbyt oczewistą chciwość; kwestja została nierozwiązaną, a panna Hiacyntha zręcznie dziwactwu starca tylko, niepojętej ludzkiej głupocie i uprzedzeniu dla pana Hieronima, przypisała wypadek tak niespodziewany.
Pani Tryze wkrótce potem skończyła życie w domu obłąkanych. Jeden Żmura kosztem ją swoim utrzymywał, a ludzie mówili nawet po cichu, że przez pamięć dawnej jakiejś a bliskiej z nią znajomości, ale zdaje się że to były potwarze. Panna Aniela wyszła za mąż do Ołoneckiej gubernji; Termiński skończył o torbie i kiju, a Puślikowski, cudem odzyskawszy zapis swój, wynagrodzony przez Hieronima i spadkobierców, gospodaruje na małej cząstce w Polesiu.
Na tem się kończy długa, pospolita powieść nasza, pospolita jak życie, jak ono nauczająca i jak wszelki przykład zapewne na nie nieprzydatna. Przykłady to mają do siebie, że się z nich ludzie budują dopiero po czasie.
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/492
Ta strona została uwierzytelniona.
KONIEC TOMU CZWARTEGO I OSTATNIEGO.