Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

tnym i ze łzami. — Jam nie znała dotąd Kasztelanica, wyobrażałam go sobie wcale inaczej, i ani mi w myśli postało, żeby tu tak ciężko było wyżebrać pomoc dla bliźnich a ubogich krewnych. Jam prosta kobieta, matka, żona, wieśniaczka i przyznam się stryjowi, że w takich intryg plątaninie radybym sobie nie dała, nawet gdyby szło o dziecko moje. Cóż tu poradzić? co na to robić? mówić nie można, prosić daremnie, reflektować próżno. Po mojemu, po kobiecemu, niechby się kto poczciwy znalazł coby Kasztelanica nawrócił, opamiętał, odwiódł od tego życia, a wszystkoby potem poszło jak z płatka.
Pan Samuel z cicha rozśmiał się na całe gardło.
— Wyśmienitaś Asińdźka! nawrócić i upamiętać starego grzesznika co w Boga nie wierzy, co duszy w sobie nie czuje i w dziewięćdziesiątym roku życia, nad grobem prawie stojąc, zakamieniały, prowadzi życie jakie ledwie młodość by mogła wytłómaczyć! Nawrócić jego! znałogowanego, zatwardziałego i nieprzystępnego jak on! To tylko Asińdźka pomyśleć mogłaś!
— A cóż tu począć innego? — spytała kobieta śmiechem tym nie zmieszana.
— Serce co się nieobudziło przez lat dziewięćdziesiąt, nieocknie się już dziś, gdy ledwie w nim bije; nie jego ratować; ale siebie winniśmy. Jest nas liczna rodzina, trzeba się zebrać, naradzić, ale z sercem i z głową. Bo ja, powtarzam Asińdźce, rady tu nie dam sam; Rotmistrz zdałby się tylko do wybitej, gdyby potrzeba, Jasiek o sobie tylko myśli. — Posłuchajże mnie Asińdźka uważnie, bo pora i bardzo żebyśmy coś postanowili i zrobili. Jest nas dosyć: dzieci Heleny, (Józefa mijam), Antoniego, Piotra; żyją Antoni i Piotr; wreszcie mąż twój Hieronim i brat jego Paweł.
— O! mój mąż — przerwała kobieta — to prosty sobie gospodarz, jak ja prosty człowiek, on się nie przyda do takiej sprawy.
— Ale słuchajże mnie Asińdźka; zbierzcie się, naradźcie i wykomenderujcie tu kogo macie najsprytniej-