— To życie mi obrzydło!
Skrzywił się starzec dziko i brwi namarszczył.
— Za daleko idziesz Mościa Panno — rzekł sucho. — Nie życzę się zbyt wygadywać, zmieńmy rozmowę.
Zmierzyli się wzrokiem, Aniela postrzegła wrzący w nim gniew zimnego samoluba, on w niej poczuł złość upartej i silnej wolą niezłamaną kobiety — cofnęli się przed sobą oboje. Starzec odwrócił się ku oknu.
— Powiem ci — rzekł — dobrą nowinę: pani Hieronimowa odjeżdża.
— O! to tak obojętne dla mnie.
— Wiem przecie, że tej uśmiechniętej baby, co się do ciebie tak wdzięczy nie lubisz.
— Cóż mi ona szkodzi?
— Aleś mi winna za tę nowinę co pociesznego, co ciekawego, wesołego.
Aniela wstała nachmurzona i milcząca.
— Powiem panu — po chwili namysłu rzuciła stanowczo — że chcę i postanowiłam go opuścić.....
Kasztelanic, który się wcale nie spodziewał takiej odpowiedzi, a czytał w jej oczach postanowienie silne, zadrżał, zawahał się, zachwiał — potem silnie zadzwonił.
Panna Aniela wyszła, bystro tylko rzucając nań okiem.
Termińki stał już we drzwiach, zobaczył na twarzy pana niespodzianą zmianę; Kasztelanic posiniał cały i trząsł się — poskoczył żywo ku niemu.
— Co to panu? — zawołał.
— Co? — bełkocząc odparł stary — Aniela, ta głupia Aniela chce wyjeżdżać.
Nim się zebrał na odpowiedź ostrożny sługa, poszedł się wprzód upewnić, że za drzwiami szafy nie było nikogo, zamknął podwójne na klucz i stanął przed Kasztelanicem z uśmiechem obojętnym i założonemi rękoma.
— Cóż to proszę Jaśnie Pana tak strasznego, że panna Aniela chce jechać?
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.