Ta strona została uwierzytelniona.
mową Termińskiego, poczęła się z dziwną obojętnością pakować i wybierać. Sługa postał przypatrując się chwilę, nachmurzył się zamyślony i odchodząc rzekł w duchu:
— No! no! do tego to już doszło! trzeba radzić, bo może być źle — albo pannę wyforować, albo jej pomagać i z nią się sprzymierzyć. Mógłbym po dwudziestu pięciu latach wylecieć najniespodzianiej! dobrąm sobie biedę kupił! — Ha! poradzimy!