— Jeździło się bardzo dobrze, a powróciło się — z niczem — odpowiedziała od razu, chcąc zwalić ciężar z serca kobieta, z uśmiechem rezygnacji, który w sobie jedyna możliwą zawierał pociechę.
— Ha! wola Boża! — rzekł chmurno trochę mąż — i cóż? stary nic nie da?
— Ani myśleć o tem — prędko przerwała żona. — Później ci wszystko obszerniej rozpowiem, bo jest o czem mówić — historje! Stryj Samuel ci się kłania.
— On tam zawsze?
— Zawsze, on, rotmistrz i Jasiek! o! i kupa ludzi jeszcze!
— Prawda, że tak bogaty!
— I tak nie uczynny!
Hieronimowa spuściła głowę smutnie.
— I nie uczynny! — dodała cicho — ale o tem pomówimy później! — Jakże mój Hieronimie, twoje gospodarstwo?
— Gospodarstwo! co chcesz! jak gospodarstwo, kłopotliwie, ciężko, ale się to wlecze. Co to, moja droga, gospodarzyć na trzech chłopkach samo-czwart, na dwudziestu morgach ziemi, a czworo niebożąt, nie licząc dwojga siebie, mając przed oczyma.
— E! tylko nie wpadaj w te skargi i żale — rzekła żona gładząc go pod brodę — jakoś to będzie — a Bóg ma więcej niż rozdał.
— Alboż to ja stękam i skarżę się — rzekł pan Hieronim — o! to się po mnie nie pokaże; choć bieda to hoc! aby dalej! aby dalej!
Potarł ręką po czole i usiadł.
Córki zaprzątnęły się przyjęciem matki, ludzie dworscy przybiegli kochaną panią powitać, dzieci mniejsze obstąpiły ją chwytając za suknię i tak w gwarze wesołym zbiegł czas do wieczora. Dopiero gdy się sam na sam z sobą zostali, nierychło, mogła pani Hieronimowa mężowi opowiedzieć jak znalazła Kasztelanica, dom jego, i co jej polecił pan Samuel.
Ale nim przyjdziemy do ich rozmowy i jej skutków, powiedzmy wprzódy czytelnikom naszym, z kogo się
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.