Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

daty człowiek, który wysoko powołanie męża pojmował, i chciał ze swego Faberka, jak go zwał dawniej, uczynić wielkiego człowieka, mocno uczuł tę igraszkę losu, który niedozwalając mu się nawet skarżyć, — bo dziecię poczciwe było i dobre — rzucił mu prawdziwą nicość w miejsce wymarzonego ideału. Długo się męczył walcząc przeciwko niepodobieństwu, wreszcie z rezygnacją chrześcianina spuścił głowę i rzekł w duchu: — Stań się wola Twoja!
Ale ten zawód bezsilnej miłości ojcowskiej zatruł goryczą resztę dnia jego życia; widział że Rotmistrz pozostanie na zawsze poczciwym, a nic nieznaczącym Rotmistrzem. Na to nie było innego ratunku, wedle pana Samuela, jak ozłocić go — pieniędzmi. Talizman ten umie przeistoczyć najpospolitszego z ludzi w bardzo znakomitego człowieka. Rotmistrzowi więc gwałtem potrzeba było pieniędzy. Widzieliśmy już tę teorją wykładaną usty samego pana Samuela. Chciał go ożenić, chciał go dokompletować kobietą, któraby kochając go wiodła, bo Faberek potrzebował przewodnika jak ślepy. Aby go tak ożenić, potrzeba było majątku. Dlatego ostatnią nadzieję pokładając w spadku Kasztelanica, przybył do Strumienia i na straży skarbów usiadł przy zużytym starcu.
Pan Samuel był w pokornem ciele człowiekiem wielkiego serca i duszy, całe życie do surowych poświęceń przywykł, do pracy i do walki; ale żadna ofiara cięższą mu nad dzisiejszą nie była. Żyć musiał na łasce, kłaniać się pochlebcom i sługom, patrzeć na brata, z którym nic go nie łączyło prócz interesu. Ale dla syna czegóżby nie uczynił? Żył więc w poddaństwie, upokorzeniu, strapieniu, a w dodatku czuł się nadto poczciwym, żeby tu mógł co zrobić.
Rotmistrz z obojętnością najdziwniejszą, niewidząc ani ojca cierpień, ani przykrej zależności swego położenia — polował, jadł, spał, bawił się po sąsiedzkich domkach, i jak skoro miał czem zaspokoić swoje pierwsze potrzeby — nie czuł już by mu co brakło.
Piątym z rodzeństwa Zawilskich był pan Antoni,