właściciel wioski na Polesiu, ojciec dwóch synów i córki, szlachcic nie majętny, w długach, w kłopotach, w procesach, który dwa czy trzy razy próbował pracować na dzierżawach dla pomnożenia dzieciom funduszu — ale zawsze na nich tracił. Właściwie on jeden z niewielkiej pozostałości po rodzicach dorobił się czegoś, ale to szczęście służyło mu tylko początkowo i do pewnego kresu; opuściło go zostawując mu tylko zarozumiałość i wiarę w los już zmieniony na zawsze. Od jakiegoś czasu pan Antoni stracił szczęście i zaplątał się w najtrudniejsze przejścia, z których sam wybrnąć nie umiał. Mało co młodszy (o rok) od Samuela, dziś już starzec — żonaty był z panną Judzką, szlachcianką jak on, która mu 50.000 złotych posagu wniesła i dosyć kłopotu, bo miała się za wysoko urodzoną dlatego, że jeden Judzki był Starostą, a drugi Miecznikiem. Dom też chciała gwałtem stawić na stopnie odpowiednej swoim pretensjom do państwa.
Wieczny bój wiedli z sobą małżonkowie o to i zgody w domu nigdy nie było. Jejmość się pyszniła rodem, gdyrała, jegomość upierał, żadne z nich ustąpić nie chciało i do siwego włosa pogodzić się z sobą nie umieli. Pan Antoni dobrym był w istocie człowiekiem, ale nieszczęśliwym — przeciwności których doznawał od ożenienia skwasiły go, popsuły mu humor, nabawiły rodzajem desperacji, która się w każdem przebijała słowie. Jejmość nauczywszy się tego samego, narzekała ze swej strony. Przeżyli wiek, wychowali dzieci jęcząc i wzajem sobie wyrzucając winy losu. — Gdybym się był z aćpanią nie ożenił, mawiał pan Antoni, wszystkoby mi było poszło inaczej. A któż cię o to prosił? miałam ja lepsze partje! — odpowiadała żona, i tak bez końca. Pomimo to kochali się po swojemu, daleko więcej i daleko szczerzej, niżeli się z boku patrzącym na to zdawało.
Na jednej wiosce z długami życie nie łatwe, ale się wlecze póki o dzieciach myśleć nie trzeba; przyszła chwila, że z majątku coś im musieli wydzielić, bo Pa-
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.