Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

weł dorósł, Hieronim także, a córce, pannie Tekli trafiło się pójść za mąż.
Państwo Antoniostwo przekonali się o potrzebie ofiary dla dzieci, ale nie bez gderania i wyrzutów wzajemnych na nią się zgodzili. Spłacić brat brata nie mógł, bo pan Paweł nie bogato się żenił, a Hieronim zaczynał dopiero zapamiętale gospodarzyć; podzielono więc owo Poleskie sioło na dwoje: siostrze Tekli wyznaczono posag ewinkowany na dwóch schedach do wypłaty powolnej, bo szła za majętnego człowieka, który nie bardzo go potrzebował. Państwo Antoniostwo sądząc, że się uszczęśliwią wzajemnie, rozdzielili się także i matka została przy jednym, ojciec przy drugim synu. Stary miał się zawsze z mocy dawnych gospodarskich powodzeń, pomimo późniejszych niefortunnych obrotów, za wielkiego hreczkosieja, przypisując swe straty losowi — postanowił teraz siedzieć przy Hieronimie i jemu pomagać.
Niedługo jednak te układy potrwały; pani Pawłowa nie mogła się z matką mężowską pogodzić, pan Hieronim począł ogromnie tracić choć mu ojciec dopomagał, i przyszło do tego, że szczęśliwszemu bratu, panu Pawłowi, jak to zaraz zobaczymy, odstąpić musiał część swojej części, a sam przy trzech tylko chłopkach pozostał.
Ojciec, który w końcu swej niefortunnej gwiaździe przypisywać zaczął niepowodzenie syna, porzucił go, a że mimo iż się jedli wzajemnie starzy małżonkowie, tęsknili za sobą i czuli potrzebę wzajemnego gderania, do którego byli przywykli, wynieśli się więc oboje razem do miasteczka, nająwszy dom i utrzymując się w nim z małej pensyjki, którą płacilie im synowi i córka. Tu sobie całe dnie spędzali na rekryminacjach i wspomnieniach, na żalach i gdybach... ale pomimo ciągłej kłótni, obejść się bez siebie nie mogli.
Pawłowi, starszemu, poszło dobrze gospodarstwo, choć się o nie zbyt nie frasował, lubiąc kompanijki na równi z żoną parafianką, a elegantką, która mając się za piękną, ze swoją pięknością nosiła się i woziła ile tylko mogła.