Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

Staś tymczasem uczył się i wesoło na świat poskoczyć gotował.
Taki był skład rodziny tej w chwili kiedy się nasza powieść poczyna; familia była jak widzimy liczna i w różnych położeniach, po rozmaitych klasach społecznych rozpierzchła — to właśnie stosunki jej z sobą utrudniało. Znali się, wiedzieli o sobie, ale rzadko bywali u siebie; każdy zrobił już sobie kółko własne i w niem żył otoczony nową rodziną, nowemi przyjaciółmi.
Z rzadka trafił się krewny jako gość i niknął potem z oczów na długo. Prócz pana Samuela, reszta z Kasztelanicem żadnych ściślejszych stosunków nie miała; słyszeli o nim, lecz nie widywali go prawie. Rozsypani po Polesiu i Wołyniu, rozdzieleni znacznemi przestrzeniami. Zawilscy rzadko się nawet przypadkowie spotkać mogli, a węzeł krwi spajający ich los codzień osłabiał.
Mówiono szeroko o milionach Kasztelanica, o zagadkowem ich pochodzeniu, o nieodgadnionej pszeszłości, o dziwnem jego życiu, skąpstwie, chłodzie i zaprzedaniu domownikom — wszystko to odpychało od niego i nikt, prócz biednego Samuela, nie był nawet ciekawy zajrzeć do Strumienia. W chwili więc obecnej nie wiele o stryju więcej nad sąsiadów i obcych wiedzieli członkowie rodziny Zawilskich, gdy przypadkowo bytność pani Hieronimowej, i polecenie jej dane przez pana Samuela, zwrócić miało oczy wszystkich na tego, po którym każdy miał się prawo spodziewać jakiejś cząsteczki spadku.