Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1006

Ta strona została uwierzytelniona.
6

wet podskakiwał i biegał. Późniéj ten dość ciężki i nie bardzo zgrabny klocek, zobaczywszy jenerał S... przyjaciel porucznika, sprowadził mu z Paryża daleko zgrabniejsze do chodzenia narzędzie, lekkie, zręczne i nawet wytworne, ale téj nogi francuzkiéj, jak ją zwał Wydym, rzadko używał, po części uważając ją za pamiątkę drogą od swego wodza, a w rzeczy może iż przywykł do staréj nogi. W zapasie była jeszcze trzecia, téj saméj fabryki co pierwsza, która się zwała nową nogą, ale tą tylko czasu wielkiego błota, gdy potrzeba było wśród dnia odmienić narzędzie, posługiwał się porucznik.
I choć stara noga nieco się schodziła i starła, zawsze ona mu była najmilszą.
Wstawszy i przypasowawszy nogę, porucznik modlił się przechadzając, potém ubierał starannie, a gdy już dobrze rozwidniało, szedł na ogląd swéj kamienicy, mając sobie za najświętszy obowiązek całą zwertować codziennie, nie spuszczając się na stróża, na sługi, na cudze oczy i dozór przyobiecywany. Pańskie oko konia tuczy, mawiał wychodząc na oglę-