dziny. Zstępował tedy na dół, zaglądając do każdego kątka, wychodził nawet zewnątrz, żeby obejrzéć facjaty i niedźwiadka, potém wdrapywał się na wschody i tak dochodził aż do strychu, stukając nogą, a notując sobie małe nieporządeczki, dostrzeżone wśród rewizji.
Kiedy niekiedy towarzyszył mu stróż, co zawsze obudzało jakiś niepokój w Wydymie, gdyż przekonał się, że ilekroć tak bardzo nad nim czuwał, zawsze coś miał na sumieniu. Naówczas zaglądał do najmniejszego kątka i badał póty, póki nie dobadał się winy, co w stróżu wywoływało przekleństwa ciche, ale zarazem i podziwienie nad niesłychaną beznogiego przenikliwością.
Wróciwszy z tego przeglądu, porucznik sam gotował sobie kawę na maszynce, wypalał fajkę i niekiedy kładł tak zwany napoleoński pasians kartami związanemi tasiemką, która tak się nauczyła na pewien węzełek codzień zaplątywać, że sama się prawie weń składała. Karty i tasiemka nabrały, przez codzienne obcowanie ze stolikiem koloru tak
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1007
Ta strona została uwierzytelniona.
7