Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1066

Ta strona została uwierzytelniona.
66

bacie, nie dopuściła gorącemu zadość uczynić pragnieniu. Piekło ją okrutnie i niepokój wewnętrzny oka matki nie uszedł, poznała pani Samuela, że coś tam zajść musiało stanowczego, czuła, że córce ciężko być musi długo się nosić z tajemnicą nikomu nie udzieloną, więc mimo osłabienia, bólu głowy i ochoty pozostania w wygodnym fotelu, ruszyła się z niego zostawując w pokoju męża z Cypcunią, dwie najantypatyczniejsze sobie postacie.
Dla czego p. Feliks nienawidził wszędobylskiéj Cypcuni, która mu się łasiła, przypochlebiała i miliła jak mogła — tego nikt wytłómaczyć nie potrafi, był trochę z natury kapryśny i ulegał takim niepojętym dla niego samego wstrętom i pociągom. Cypcunią czyniła na nim wrażenie synapizmów, piekła i drażniła.
Zwykle spokojny i grzeczny, p. Feliks przy niej stawał się milczący, zasępiony i najczęściéj uciekał chwilę wytrzymawszy zaledwie. Tym razem uchodzić nie było podobna — cofnąć się nie możliwa; został z gazetą w ręku, a Cypcunią która umiała zawsze znaleść za-