przód o zjedzeniu; dobre jadło było dlań najgruntowniejszą porządnego życia podstawą, przyznawał mu nawet niezmierny wpływ na władze myślenia. Utrzymywał, że głodny rozumował fałszywie.
Wyczerpany przedłużonym postem o chlebie i wodzie, pobiegł szybkim krokiem gonionego przez charty zająca, ku rogowi Śto-Jańskiéj ulicy, wziął stojącą tu dorożkę i kazał się wieść do François.
Po uroczystéj ciszy więzienia, po medytacjach przymusowych w lochu i anachoreckiém utrzymaniu na strawie pokutnika, głowa mu się zawracała, patrząc znów na to prześliczne miasto, na jego ruch, zgiełk, swobodę, wesołość; strata chwil spędzonych pod kluczem, wzbudzała w nim żal dojmujący.
— O! gdyby Zeżga nie miał tego przeklętego kija, gdybym go tak trzymał związanego, ot dałżebym mu, dał!! No! nie wylizałby się z tego.
Stanęli przed François; Pluta wpadł z nadzwyczajnym pośpiechem żądając jedzenia, zrazu nawet rzucił się na bufet z żarłoczno-
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1085
Ta strona została uwierzytelniona.
85