Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1090

Ta strona została uwierzytelniona.
90

Na ganku tak stojącego w zadumie, spotkał chłopiec hotelowy, którego zapytał kapitan o Kirkucia.
— A! a! a pan co tu robi? a cóż się z panem stało? — zapytał chłopak, — gdzie pan nam znikł?
— Ja? — odparł Pluta, — jeździłem do moich dóbr na wieś; — powiédz mi, gdzie się podział Kirkuć, po moim nagłym wyjeździe? znaleźć go nie mogę.
— Tego to ja dobrze nie wiem; czekał, czekał, potém się gdzieś wyniósł, ale go od czasu do czasu widać na mieście. Zdaje się, że na Koziéj ulicy w bawarji często przesiaduje. A pan do nas powraca?
— Nie wiem jeszcze, zobaczymy....
Chłopak popatrzywszy chwilę, ukłonił się, włożył ręce w kieszenie i świszcząc poszedł daléj.
— Nie ma sposobu, potrzeba jechać na Wilczą ulicę, — rzekł w sobie Pluta, — Alea jacta est.
Zawołał więc dorożkarza i ruszył. Miasto wydało mu się znowu jakoś ponure i wcale