Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1104

Ta strona została uwierzytelniona.
104

— Słuchajno stary, dajmy pokój bałamuctwu, które się na nic nie zdało, mów mi otwarcie, straciłeś pieniądze.... nie kłam! lżéj ci będzie; cóż ja ci zrobię....
— Słowem ręczę, nie straciłem, nie, — żywo odpowiedział p. Mateusz, — ale obawiając się, oddałem je do przechowania pannie Justynie.... a ta z markierem od billardu uciekła.
— Już to mi wszystko jedno.... widzisz! lepiéj je było przejeść! Zawsze ta nieszczęśliwa słabość dla płci pięknéj.... Stary jesteś a głupi.... Cóż z sobą robisz?
— A! przyjacielu najukochańszy, — odezwał się rozczulony pobłażaniem Kirkuć, — ginę z głodu, jenerałowa mnie na wieś wyprawia!
— Udawałeś się do niéj?
— Byłem zmuszony; plenipotent mi oznajmił, że jeśli chcę miéć jakąkolwiek pomoc, mam z miasta wyjechać. Zgodziłem się na to, ale teraz gdy ty, mój dobrodzieju i opiekunie najłaskawszy, zjawiasz się nademną, los mój powierzam w ręce twoje, — zrywam układy.....