Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
103

mogli do téj pory. Mościa pani! obrócił się do saméj Jéjmości — dla czego nie ma dotąd herbaty?
— Ale harbata zaraz będzie, to jest, już gotowa! wedle systemu swojego, nigdy nie chcąc przyznać aby czegoś niedostawać mogło, — odparła kwaśno ruszając ramionami gospodyni.
Gdy się to dzieje, około powozów krzątają się też pocztylioni, i Jenerałowa, pierwsza przebudzona, wydała rozkazy do jak najrychlejszego wyjazdu. Bzurski wypiwszy kawę, i kieliszek wódki dla popchnienia jéj, począł naglić pocztarzy, panna Adelaida własnoręcznie niektóre pudełka pakować raczyła. Sama pani zatopiona w modlitwie klęczała u relikwiarza.
Pijąc podaną herbatę z rumem, jakby coś sobie przypomniał Pluta, nagle wyszedł na ganek, koło jednego z powozów postrzegł Bzurskiego, i gdy się ten oddalił, poszedł do pocztyliona, który pierwsze konie zaprzęgał.
— Do Warszawy? — spytał.
— Nie — z Warszawy do Lublina, daléj...