Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1115

Ta strona została uwierzytelniona.
115

taić przedemną, jestem przez niego użyty do traktowania.
— Ty?
— Tak, tak, ja; przed chwilą przyjechaliśmy tu razem, ale on nie mając czasu czekać, odjechał, ja zostałem aby z tobą pomówić stanowczo. Dla twojéj sierotki, wychowanki, trafia się los nadspodziewany, powinniśmy jéj dopomódz, aby go przez jakie dzieciństwo nie utraciła, prędzéj późniéj, gorszego ją co nad to spotkać może. Baron jest wspaniały gdy mu się głowa pali, ona i my możemy z tego skorzystać, rzecz bardzo prosta, działamy dla jéj dobra. Któż wié? tacy ludzie, byle ich zażyć, gotowi się żenić.
Adolfina przywiązana była do Mani i jakkolwiek nie zbyt ostrych zasad, z oburzeniem poczynała poglądać na zabiegi barona, a wmięszanie się kapitana przejęło ją niewymownym strachem. Myśl, że to dziecko poświęconém być może, nieszczęśliwém, przejmowała ją do głębi. Baron trzymał ją tylko strachem i obietnicami w niepewności i wahaniu, z których za każdém jego odejściem przecho-