Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1121

Ta strona została uwierzytelniona.
121

Jenerałowa została dosyć strwożona wiadomością o zjawieniu się kapitana, ale niespodziana okoliczność, zadając jéj cios daleko przykrzejszy, odwróciła uwagę od niebezpieczeństwa, jakiém z téj strony była zagrożoną.
Spadkobiercy pana jenerała, po którym odziedziczyła całą fortunę, niezamożni ale skoligaceni znakomicie ludzie, nie mogli dotąd, mimo nieustannych starań, przechylić na swą stronę szali sprawiedliwości. Jenerałowa i pomocnik jéj p. Oktaw, zabiegali im wszędzie drogę z tak przekonywającemi argumentami, że w każdéj instancji przegrywali dziedzice, wygrywała wdowa. Chciano kilka kroć wejść z natrętnemi pieniaczami w układy, ale uparci odmawiali nawet dosyć znacznych summ im ofiarowanych i części majątku. Sprawa więc szła daléj i wyżéj, a otrzymane już dekreta poprzednie, zdawały się ją stawić na takiéj stopie, że Pobracki był zupełnie spokojny, gdy nagle odebrano wiadomość od umocowanego ze stolicy, że w najwyższéj instancji została niespodzianie zagrożoną.
Krewni jenerała sami pojechali w interesie