Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1131

Ta strona została uwierzytelniona.
131

opiekuńcza. Przyszłości był zupełnie pewnym, a teraźniejszość starał się wypotrzebować jak najprzyjemniéj. Chciwy zabawy, towarzystwa, stosunków, gdzie mu tylko zaświeciła nadzieja pozyskania trochę rozrywki, rzucał się na oślep, pewien, że ze swą młodością i śmiałością da sobie radę wszędzie. Nieświadomość niebezpieczeństwa, czyniła go zuchwałym. Z całym jeszcze ogniem młodości pędził za wszystkiemi marami, jakie mu przedstawiała rozgorączkowana wyobraźnia. Z największą łatwością byłby podpisał cyrograf Mefistofelesowi dla pięknéj twarzyczki lub garstki pieniędzy, których mu często brakło, choć dostawszy ich, z najnieopatrzniejszą rozrzutnością wyrzucał je za okno, jak gdyby jutro miał znowu miéć miljony. W gruncie było to może poczciwsze serce niż się zdawało, ale uczucia w niém nikt i nic nie rozbudziło nigdy, zepsuty był nim dojrzał. Ani dłoń matki, ani uśmiech siostry, ani nałóg kochania i potrzeba być kochanym, nie rozmiękczyły mu piersi; od dziecka rozumiał świat zabawką, ludzi jako wesołych towarzyszów biesia-