Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1139

Ta strona została uwierzytelniona.
139

sądzisz, jestem na pozór zimny, — dodał, — ale mam uczucie i serce, zwłaszcza dla takich jak pan, ludzi pełnych nadziei. Szczerze mówiąc, brak nam ludzi zdatnych i usposobionych, nie znam tu nikogo, ktoby panu dorównał wcześnie nabytą nauką i talentem.
Pobracki wiedział, że ziarenko pochlebstwa nigdy i w żadnym razie nie szkodzi, p. Piotr zarumienił się i uczuł wzruszonym.
— Pozwól mi z sobą pomówić otwarcie.
Piotruś się skłonił grzecznie.
— Dla czegóżbyś nie szukał innego towarzystwa? nie starał się wejść trochę w świat lepszy, który czyściejszych dostarcza przyjemności i może posłużyć twojéj przyszłości, panie Piotrze. Te stosunki hulackie, przebacz mi, że się tak odzywam po ojcowsku, do niczego nie prowadzą. Ile razy widzę was, młodzież poczciwą na tak zgubnéj drodze, serce mi się ściska. O ile wiem, — dodał, — jest tam was kilku w jednéj kupce, których mi bardzo żal.
— Ale panu donoszą rzeczy przesadzone, odezwał się Piotruś trochę zawstydzony.