Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1154

Ta strona została uwierzytelniona.
154

wszakże powinien się był wydać gościowi porządkiem zwyczajnym.
W sali jadalnéj, oświeconéj lampaderami i pełnéj pięknych kwiatów, stał stół połyskujący od sreber i kryształów, zastawiony mnóstwem przekąsek i przysmaków. Starano się bardzo, aby każdy sprzęcik, który miał honor zajmować tu miejsce, był jak najlepszego tonu i przyzwoicie się znajdował. To téż począwszy od maselniczki, obłożonéj lodem przezroczystym, poważnéj i zrazu na tajemniczą puszkę Pandory zakrawającéj, do skomplikowanego narzędzia, obejmującego grzanki poprzedzielane srebrną kratką aby się nie kłóciły z sobą, aż do talerzyków z mięsem, pokrytych galaretą, niedopuszczającą, by wzrok niedyskretny od razu zbadał ich tajemnice, do misternie układanych serwetek i sztuczczyków deserowych powyzłacanych wspaniale; wszystko to stanowiło obraz, mogący olśnić oczy niedoświadczonego młodzieńca, przywykłego widywać też same przybory, ale w najprostszym negliżu i jak je Bóg stworzył.