Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1157

Ta strona została uwierzytelniona.
157

oniemiał, widocznie wewnątrz jego duszy odbywała się jakaś walka, coś myślał, rozważał, był pociągnięty i oczarowany. Jenerałowa podwajała starań aby go pociągnąć, skinienie jéj zrozumiał Pobracki i zajął się rozmową a parte z Mazzinim, tak, by dać czas i swobodę gospodyni uwikłania młodzieńca do reszty. Starał się tylko, aby ten półgłośny rozhowor był akompanjamentem harmonijnym, aby nuty jego, niekiedy wyrywające się głośniéj, zawsze na ten sam temat nuciły.
— Choć to może bardzo nieprzyzwoicieby było, mój kuzynku, — odezwała się p. Palmer po długich rozprawach o miłości, ludziach i świecie, — ale jakbyś istotnie zażądał macierzyńskiego oka i opieki, — wiész co? mógłbyś się przenieść do mnie. Mieszkam sama jedna, mam dom ogromny, juściż nikt młodego jak ty chłopaka i starą jak ja kobietę nie posądzi. Zresztą jesteśmy krewni, a ręczę, że tuby ci było lepiéj i wygodniéj. Jabym na tém zyskała.
— O! — zawołał Hunter zarumieniony na samą myśl tego raju, on, co często nie miał