Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1183

Ta strona została uwierzytelniona.
183

skrucha porywała nawet krawców, którzy źle zrobioną odzież odbierali nazad, gdy ich Kurjerek wychłostał.
Pani Zacharjaszowa, która z doświadczenia wiedziała, że gdzie szło o Kurjerka, tam zaprzeczać było niebezpieczeństwem, kiwnęła tylko głową, ale w duszy mąż się jéj wydał i wymownym i wcale jakoś nie głupim.
Teoś stał osłupiały, nie umiał odpowiedziéć.
— Kochany panie Zacharjaszu, — rzekł, — zostaw mnie dobór środków, niebezpieczeństwo jest groźne, na tydzień lub dwa przyjmijcie sierotę, a....
— Ja mieszkania na tygodnie nie najmuję, odezwała się pani.
— Zapłacim za miesiąc.
— Za kwartał, — rzekł Zacharjasz po cichu.
— Za kwartał, niech tak będzie, — podchwycił Teoś, — mieszkanie ze stołem.
— O! i ona ma do nas chodzić do stołu.
— Pani dobrodziéjko! pani ją pokochasz.
— Zresztą, można jéj posyłać na górę, — dodał Byczek.